#213 "Porzuceni" Maciej Kaźmierczak
Autor: Maciej Kaźmierczak
Wydawnictwo: Muza
Premiera:
2022-10-05
W jednym z łódzkich parków znaleziono truchła psów. Pod
nimi zostaje odkryte ciało zaginionego przed tygodniem małego chłopca.
Świadkiem makabrycznego odkrycia jest Malwina Król.
Tego samego dnia okazuje się, że z domu dziecka, w którym
pracuje, zniknął jeden z wychowanków, dziewięcioletni Marcin. Chłopiec pobiegł
za uciekającym psem i już nie wrócił.
Policja nie łączy obu tych spraw, do momentu, kiedy do
śledczych z Łodzi zgłasza się komisarz z Gdańska. Twierdzi, że przed trzema
laty doszło na plaży do identycznego morderstwa. Sprawy nigdy nie wyjaśniono.
Zakopane na wydmie dziecko zostało uduszone, a na jego szyi odkryto takie same
ślady, jak na zwłokach małego chłopca z parku.
Śledczy wiedzą, że mają do czynienia ze sprawą, w której
makabryczna i trudna do zrozumienia zbrodnia to dopiero początek. Rozpoczyna
się wyścig z czasem.
Co sądzę?
Lubię sięgać po twórczość nieznanych mi dotychczas autorów,
gdyż bardzo często znajduję w nich prawdziwe petardy. Tak było i tym razem, w
przypadku „Porzuconych” Macieja Kaźmierczaka.
Przed Wami uderzająca, genialnie skonstruowana historia
kryminalna, która wywołuje ciarki na całym ciele.
W łódzkim parku odnalezione zostają truchła psów, pod którymi ukryto ciało zaginionego chłopca. Przypadek ten nie jest odosobniony, gdyż sprawa okazuje się być podobna do morderstwa sprzed trzech lat, na terenie Gdańska. Śledczy są pewni, że to dopiero początek…
Bardzo dawno żadna książka nie zrobiła ze mną czegoś takiego
jak „Porzuceni”. Przeraziła mnie. Nie mam na myśli tylko i wyłącznie fabuły –
czytam wiele kryminałów i thrillerów, które nie wzruszają mnie w żaden sposób,
gdyż po prostu je lubię. Tu znalazłam coś więcej. Niebywały klimat i gęstą,
duszną atmosferę, która z kart książki przeniosła się do mnie, do mojego domu,
i towarzyszyła mi przez cały czas, który spędziłam z książką. Nie wspomnę już o
tym, jak szybkie były moje spacery z psem, dopóki nie poznałam zakończenia
historii... Wierzcie lub nie, ale klimat „Porzuconych” bardzo mi się udzielił,
a nie pamiętam, kiedy ostatnio tak miałam.
Nie mam tej historii absolutnie nic do zarzucenia. Ok, może
jednak mam – za szybko się skończyła. Była tak dobra, że wręcz ją pochłonęłam.
Pomysł na fabułę był świetny. Kreacja bohaterów? Bardzo udana. Nie wspomnę już
o atmosferze niepokoju, który przejął mój wieczór z „Porzuconymi” do tego
stopnia, że na wieczornym spacerze z Vincem oglądałam się za siebie. Dla mnie
ta pozycja to prawdziwy majstersztyk. Polecam bez najmniejszego zastanowienia,
a wręcz będę nalegać, byście ją przeczytali! Świetna!
We współpracy z Wydawnictwem Muza.
Ściskam, Pamela
Polish.bookstore
Komentarze
Prześlij komentarz