#216 "Wyspa zaginionych drzew" Elif Shafak
Autor: Elif Shafak
Wydawnictwo: Poznańskie
Premiera: 2022-09-07
Ada Kazantzakis ma szesnaście lat i nie wie nic o
historii swojej rodziny. Urodzona i wychowana w Londynie nastolatka nie mówi
ani po grecku ani po turecku, a po śmierci matki z trudem odnajduje się wśród
rówieśników. Nie zdaje sobie sprawy, że wiele lat temu na Cyprze – wyspie,
gdzie spotykają się trzy kontynenty, plaże są złote, a woda turkusowa – młody
Grek Kostas zakochał się w Turczynce Defne, mimo że byli śmiertelnymi wrogami.
Ich uczucie rozkwitało w kraju ogarniętym wojną domową, potajemnie spotykali
się w miejscowej tawernie, za świadka mając jedynie drzewko figowe. Wiele lat
później to samo drzewo rośnie w londyńskim ogrodzie Kostasa i okazuje się dla
Ady jedyną drogą do odkrycia prawdy o tym, kim jest i kim byli jej rodzice.
Co sądzę?
Nie mam pojęcia, dlaczego wcześniej nie spotkałam się z
twórczością Elif Shafak, ale już wiem, że muszę to naprawić i poświęcić jej
więcej uwagi. To autorka tworząca z niezwykłą wyobraźnią i oryginalnością, o
czym miałam okazję przekonać się podczas lektury „Wyspy zaginionych drzew”.
Zakazana miłość. Tęsknota. Wojna, która niszczy wszystko, co tylko można sobie wyobrazić- łącznie z uczuciami. Przyroda, która jest świadkiem wszystkich wydarzeń, które dotykają nas obecnie, i które dotykały już naszych przodków.
„Wyspa zaginionych drzew” to historia zupełnie inna od tych,
które z reguły wybieram. I bardzo się cieszę, że znów mogłam poszerzyć swoje
horyzonty o coś nowego. Z literaturą piękną polubiłam się w tym roku, przy
okazji „Mnogości rzeczy” i od tego momentu staram się sięgać po ten gatunek
częściej. Wcześniej nie wiedziałam, jak wartościowe historie mogą się kryć pod
tą doniosłą nazwą i bardzo żałuję, że stroniłam od tego gatunku.
To był bardzo dobrze spędzony czas. Akcja rozgrywa się w
kilku płaszczyznach czasowych, przez co absolutnie nie ma nudy, a historię
czyta się ekspresowo.
Sami powiedzcie, czy czytaliście kiedyś historię
opowiedzianą z perspektywy drzewa? Nie? U mnie odpowiedź brzmiała podobnie. W
„Wyspie zaginionych drzew” do głosu zostanie dopuszczona również natura.
Ogromny plus za to posunięcie i za podejście autorki do tematu - przyroda jest
obecna praktycznie całą lekturę i czuję, że jest dla autorki ważnym elementem
życia.
Bardzo Wam polecam tę historię. To piękna, wielowątkowa
powieść, którą na pewno zapamiętacie na długo.
Ściskam, Pamela
Polish.bookstore
Komentarze
Prześlij komentarz