#1"It ends with us" Colleen Hoover



Są takie książki, które wrywają nam się w pamięć i nie dają spokoju przez dłuższy czas. „It ends with us” to jedna z nich. Dla mnie 10/10. Kubeł zimnej wody, strzał w twarz z otwartej dłoni. Uderzająca, bijąca prawdziwością, sprawiająca, że poczułam, że to ja mogę być główną bohaterką. Ale od początku…



Biało-różowa okładka z orchideami czy storczykami, jak kto woli, przewijała się w moich internetowych podpowiedziach przez dłuższy czas. Początkowo wychwyciłam tylko ładną okładkę, i komentarz w stylu: „Polecam!” jednej z Dziewczyn, którą obserwuję na Instagramie. Zapisałam więc w kalendarzu na listę do przeczytania i przeszłam do innych pozycji, nie przywiązując zbyt dużej wagi do nowej powieści Colleen Hoover.

Ale nadszedł taki dzień, w którym odpaliłam Instagrama, i kilka profili pod rząd polecało tę książkę, używając naprawdę wielkich słów. Od razu wpisałam tytuł w Google i przeczytałam, o czym jest, czego się spodziewać.Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić.Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi wzajemna fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze.Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co się kryje za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje takiej pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie.

[źródło opisu:  http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4803924/it-ends-with-us]

Nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie po przeczytaniu tego opisu. Tego samego dnia książka wpadła w moje ręce.





Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że jest to pierwsza książka tej autorki, z którą miałam styczność, pierwsza, którą przeczytałam. Od pierwszych stron bardzo dobrze mi się ją czytało, styl Hoover przypadł mi do gustu zdecydowanie. Postacie – według mnie wykreowane  nie mogły być lepiej. I dla mnie największy majstersztyk tej powieści , dwa zdania wprowadzające nas w świat Hoover: „Mojemu ojcu, który bardzo się starał nie być potworem. I mojej matce, która dopilnowała, żeby nie było nas w pobliżu, kiedy się nim stawał.”.  Jak się okazuje „It ends with us” nie jest stuprocentową fikcją, autorka zawarła w niej wiele osobistych doświadczeń, napisała książkę o doświadczeniach swoich i jej mamy, również za jej zgodą.

Czytając, przeżywałam wszystko dokładnie tak, jak Lily Bloom. Cieszyłam się, gdy była szczęśliwa, było mi przykro, kiedy cierpiała. Miałam w pewnym momencie wrażenie, że jestem masochistką, która czyta tę książkę, by się zdołować. Jest bowiem pewien przełomowy moment w tym dziele, który sprawia, że stałam się czujna. Już się nie cieszyłam jak Lily, a moje serce zaczęło pękać…

Wielki szacunek dla autorki za to, że wzbudziła we mnie takie odczucia! Skonstruowała fenomenalne dzieło, które daje czytelnikowi w twarz, mówiąc : Rozejrzyj się dookoła! Czy jesteś dobry dla najbliższych? Czy wokół Ciebie na pewno wszyscy są szczęśliwi? Czy na pewno nikogo nie ranisz? Na początku poznajemy Lily Bloom, która dokładnie w dzień  pogrzebu jej ojca poznaje, jak to w romansach zwykle bywa, zabójczo przystojnego mężczyznę, lekarza Ryle’a.  Z jakiegoś powodu Lily po śmierci ojca nie czuje żadnych negatywnych uczuć… nie czuje nic, czego nie można powiedzieć o jej zainteresowaniu Ryle’m.  Ich drogi w każdym razie rozchodzą się.Lily podejmuje decyzję o zainwestowaniu swoich pieniędzy, otwierając kwiaciarnię wyjątkową, przełamującą stereotypy – kwiaciarnię dla ludzi, którzy nie lubią kwiatów. Tu jej losy znów krzyżują się z Ryle’m… I tak już zostaje. Przystojny facet po uszy zakochany w swojej dziewczynie, dobry seks. Czego chcieć więcej? Mamy happy end. Koniec historii?

Otóż nie. Przez całą książkę przeplatają się dwie czasoprzestrzenie, jeżeli tak to mogę nazwać. Teraźniejszość, i kilkanaście lat wstecz, gdzie cofamy się do licealnych pamiętników Lily. Tam poznajemy historię drugiego mężczyzny, obecnego wówczas w życiu Lily Atlasa, który jako nastolatek miał bardzo ciężkie życie. Lily wówczas pomogła mu, zakochali się w sobie, ale, jak możemy się domyślić,  biorąc pod uwagę, że Lily jest właśnie w związku z Ryle’m , ich młodzieńcza miłość z jakiegoś powodu nie przetrwała. Nie była ona jednak szczęśliwa i beztroska, jakie z reguły są pierwsze miłości . Zrodziła się w swoistym cierpieniu zarówno Lily, jak i Atlasa. Wszystkiego zdradzać Wam jednak nie będę, nie odbiorę Wam tego doświadczenia...

Czy przeszłość wywrze wpływ na obecne życie Lily? Czy będą z Ryle’m do końca życia szczęśliwą, zakochaną parą z dobrym seksem i perspektywami na wspólną przyszłość?  Czy partner, z którym mieszkamy i planujemy przyszłość, zawsze wszystko o nas wie? Czy jest ktoś, kto zna nas lepiej, mimo, że nie widział nas kilka lub kilkanaście lat i jako jedyny na czas zorientuje się, kiedy nasz świat się wali?

Powiem Wam tylko, że polecę tę książkę KAŻDEMU bez wyjątku. Chciałabym, by przeczytała ją moja mama, babcia, przyjaciółki, tata, chłopak, przyjaciele. Kobiety i mężczyźni. Młodzi i dojrzali. Koledzy z pracy, Pani ze spożywczaka.Książka porusza temat, który dotyczył, dotyczy, lub może dotyczyć każdego z nas.  Twoją mamę. Twoją siostrę. Twoją dziewczynę. Mnie. Ciebie. Gdyby złamane serce mogło przybrać jakąś formę, stałoby się tą książką. To prawda.

Koniecznie przeczytajcie!  

  

Komentarze

Popularne posty