#4 Harlan Coben "W domu"
Harlan Coben "W domu"
Uwielbiam kryminały. Nie mam pojęcia, jak to możliwe, że
nigdy nie czytałam żadnej książki z dorobku Harlana Cobena, podobno geniusza w
tym gatunku – a umówmy się, jest ich sporo…
17 stycznia premierę miała najnowsza powieść Cobena – na
Instagramie aż roiło się od informacji o premierze. Zamówiłam więc „W domu”.
Dziesięć lat temu porwanych zostało dwóch 6-letnich
chłopców, Rhys oraz Patrick. Podczas porwania byli pod opieką niani, którą
porywacze zamknęli związaną w piwnicy. Zażądali okupu, jednak więcej nie
skontaktowali się z rodzicami chłopców, a jakikolwiek ślad po dzieciach zaginął.
Dziesięć lat później Myron Bolitar dostaje telefon od swojego przyjaciela Wina
Lockwooda, którego nie widział od roku. Win jest krewnym Rhysa i po otrzymaniu
anonimowego maila z informacją, gdzie szukać uprowadzonych chłopców wpada na ślad prowadzący do mężczyzny, który
zajmuje się sutenerstwem wśród nieletnich. Co ma wspólnego ze zniknięciem chłopców
przed dziesięcioma laty? Czy Rhys i Patrick znajdą się cali i zdrowi?
Cały szum wokół powieści sprawił, że spodziewałam się efektu
WOW. Uwielbiam czytać kryminały Bernarda Miniera, więc Cobenowi postawiłam
poprzeczkę dość wysoko. Myrona i Wina
polubiłam bardzo, jednak cała historia niespecjalnie mnie porwała, wydawała mi
się dosyć naciągana. Z reguły jak kryminał mnie wciągnie, nie mogę się od niego
oderwać, a tutaj chwilami musiałam się zmuszać, by sięgnąć po książkę… Ponadto
bez większego problemu domyśliłam się, co kryło się za „tajemniczym” porwaniem chłopców
– nie wiedziałam oczywiście wszystkiego, ale najważniejszej rzeczy się
domyśliłam. Swoją drogą zakończenie bardzo przypominało mi „Najmroczniejszy
sekret” Alex Marwood. Powiem inaczej - książka nie była w żadnym wypadku zła, początek był bardzo wciągający, ale odniosłam wrażenie, jakby Coben pisał trochę na siłę - zabrakło mu chyba pomysłu, jak obrobić całą fabułę, by rzeczywiście był efekt WOW, którego moim zdaniem zabrakło.
Podsumowując , daję ocenę 6/10 – postacie świetnie
nakreślone, pomysł fajny, nawet było czasem zabawnie, niestety według mnie zabrakło „tego czegoś”… Słaby
miałam początek z Cobenem, ale na pewno sięgnę jeszcze po inne jego książki –
muszę przekonać się, dlaczego uważany jest za geniusza kryminału. J
Nie miałam okazji przeczytać najnowszej książki Cobena. Jednak lubię jego twórczość i z całą pewnością sięgnę po tę pozycję
OdpowiedzUsuń