#6 PRZEDPREMIEROWO! "#Hashtag" Remigiusz Mróz
Z twórczością Remigiusza Mroza znam się od niedawna, bo od
kwietnia, kiedy
przeczytałam „Nieodnalezioną”.
Wówczas pomysłowość co do fabuły oraz zagłębianie różnych kwestii w fachowy według mnie sposób ( w „Nieodnalezionej”
było to np. działanie bohaterów w ukrytym internecie – dla mnie bomba, bo nie
miałam bladego pojęcia, że takie coś jak darknet istnieje!) – był to miły
powiew świeżości. Obiecałam sobie, że kiedyś do twórczości Remigiusza Mroza
wrócę, ale nie sądziłam, że będzie mi dane zrecenzować jego najnowszą powieść,
której w księgarniach jeszcze znaleźć nie można.
W pierwszej kolejności przyszła do mnie paczka, w której
znalazłam małą, żłobioną czaszkę oraz kartkę z napisem: „ Jesteś pierwszą z
wielu… #apsyda”. Oczywiście od razu
sprawdziłam w internecie, co może
oznaczać to słowo – niestety go nie znałam. Według internetu wiązało się z
architekturą, co niewiele mi mówiło, więc postanowiłam czekać, aż po prostu
przyjdzie do mnie książka. I się
doczekałam…
#Hashtag
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo : Czwarta
Strona
Stron: 424
Premiera: 18.07.2018
Moja ocena: 5/5
„Codziennie
użytkownicy Twittera wysyłają około pięciuset milionów tweetów. Gdyby nawet
kilka z nich pochodziło od osób zaginionych, nigdy byśmy ich nie dostrzegli.”
Główną bohaterką powieści jest Teresa, która przez niechęć
do swego imienia nazywana jest Tesą. Tesa mogłaby wyróżniać się z tłumu,
gdybyśmy spotkali ją na swojej drodze, gdyż waży około 120 kilogramów i ma
fobię społeczną – boi się wychodzić z domu, boi się rozmowy z ludźmi, gdyż na
pewno nadejdzie taki moment, że musiałaby wymyślać temat do rozmów, a to przychodziło
jej z wielkim trudem. Tesa zamknęła się więc w swojej strefie komfortu, czyli w
domu jej i jej męża, Igora, i opuszcza swój azyl tylko wtedy, kiedy naprawdę
musi – najczęściej po zakupy. Pewnego dnia jej niezbyt bujne życie przerywa
dźwięk smsa – informacja o paczce, która czeka na odbiór w paczkomacie. Tesa
nie spodziewa się żadnej paczki, ale przy okazji zakupów decyduje się ją
odebrać. W paczce znalazła kartkę A4, na której ktoś napisał jej imię, a zaraz
po nim słowo apsyda, które poprzedzał znak hashtagu. Oprócz kartki w paczce było
jeszcze coś.
„Po chwili moim oczom
ukazał się przedmiot, a ja miałam wrażenie, jakbym odkopała ukryty skarb.
Przesyłką była ciemna figurka dekoracyjna z lśniącego kamienia. Ciężka, być
może wykonana z ametystu. Przedstawiała czaszkę, która przywodziła na myśl te
umieszczane niegdyś na dziobach pirackich okrętów.”
Odbierając paczkę Tesa nieświadomie wprawiła w ruch maszynę zdarzeń, które miały zmienić
jej życie na zawsze. Sprawdzając bowiem hashtag #apsyda w mediach społecznościowych okazało
się, że dzieje się coś dziwnego – z tym hashtagiem wiązało się jedynie kilka
zdjęć. Tweety pochodziły od osób, które uznawane były za zaginione lub martwe,
nawet od kilku lat… Pierwsze dwie osoby
niewiele Tesie mówiły, kojarzyła tylko wraz z Igorem, że zaginęli kilka lat
temu i nigdy ich nie odnaleziono. Przyszedł też trzeci tweet, który wzbudził w
niej panikę – pochodził z konta martwej żony swojego wykładowcy, z którym miała
dawniej romans. Ilona Strachowska nie żyła już od kilku lat… A tweety z
hashtagiem #apsyda nadal się mnożyły.
„Przypadek to tylko
zgrabne określenie niepoznanej jeszcze przyczyny danego zdarzenia.”
Powieść zbudowana jest z dwóch płaszczyzn – pierwsza, z
punktu widzenia Tesy, która przedstawia teraźniejszość. Druga – z punktu
widzenia Krystiana Strachowskiego, wykładowcy, który w studentce, Tesie,
znalazł bratnią duszę. Myślę, że dobrym posunięciem ze strony Autora było
stworzenie Tesy z jednej strony jako chorobliwie otyłą, zaniedbaną fizycznie
kobietę, a z drugiej z kolei jako jedną z najlepszych studentek, inteligentnych
do tego stopnia, że wygrała w oczach młodego wykładowcy z idealnie piękną żoną
Strachowskiego.
„Jestem teraz z kimś,
z kim potrafię żyć. A chcę być z kimś, bez kogo nie potrafię.”
„Szukam ciebie w
każdej innej osobie, którą spotykam. Myślę o tobie w najważniejszych i najmniej
istotnych chwilach mojego życia. Czasem wydaje mi się, że jesteś powodem
wszystkiego. Każdą nadzieją, jaką czuję. Każdym snem, jaki mam, i każdym, na
który czekam. I będę czekać, obojętnie jak długo.”
„Najgorszy rodzaj
zdrady. Ta niefizyczna.”
Przyznam się szczerze, że w połowie książki nie wiedziałam,
o co do cholery chodzi. Chwytałam się za głowę, wertowałam kartki do tyłu, by
sprawdzić, czy czegoś źle nie odczytałam. Były momenty, że zdębiałam kompletnie,
nic się nie składało w logiczną całość, wręcz przeciwnie – zdarzenia przeczyły
sobie wzajemnie. Irytowało mnie to chwilami, bo gubiłam się w tym, co sama
zakładałam, czytając tę książkę. Znów zrekompensowało mi to idealne
przygotowanie Mroza na każdy temat, jaki był poruszany w książce. Część rzeczy
nie zgadzała się kompletnie, ale inne rzeczy z kolei grały ze sobą idealnie.
Ogromny plus dla Autora za tak szerokie przygotowanie do tematu – za dużo
jednak nie chcę Wam zdradzać.
Podsumowując – polecam książkę zdecydowanie. Jest to
zupełnie coś innego, niż do tej pory czytałam, nie ma tu miejsca na przetarte
przez innych autorów szlaki. Remigiusz Mróz pokazał tą pozycją swój pisarski
kunszt. Mimo, że ciężko było się połapać, pod koniec wszystko się wyjaśniało.
ALE… nie wyjaśniło do końca. Autor zostawia nam bowiem lukę, dzięki której
każdy może zinterpretować koniec - choć
właściwie chyba całą powieść – na swój sposób…
Ocena 5/5. I dodatkowy plus za to, że w nocy nie mogłam spać, do tego stopnia próbowałam analizować wszystko
jeszcze raz.
I jeszcze jedno... NIGDY nie założę Twittera...
Komentarze
Prześlij komentarz