#44 "Coraz większy mrok" Colleen Hoover
Colleen Hoover. To nazwisko powinien znać każdy w naszym
czytelniczym kręgu- Autorka jest jedyna w swoim rodzaju. Książki o uczuciach pisze
tak, jak nikt inny. Tak emocjonalnie, że rozbraja każdego, a łezkę uroniłam
niejednokrotnie nawet ja, która zaczytuje się w kryminałach i thrillerach. Dla
Hoover jednak zawsze odkładam swoje stosy hańby i książki recenzenckie i
zaczynam rytuał. Bo książki tej Autorki to dla mnie zawsze czysta przyjemność.
Tym razem jednak poznamy Hoover w zupełnie innej odsłonie, bo w jej pierwszym
thrillerze!
Lowen Asleigh to niezbyt znana pisarka, która pisze przede
wszystkim po to, by po prostu się utrzymać. Jej matka niedawno zmarła, a poza
nią kobieta nie ma nikogo bliskiego, jedynie Coreya, jej agenta i byłego
kochanka. Niespodziewanie dzwoni on do Lowen z propozycją nowej współpracy. Verity
Crawford, bardzo znana i ceniona autorka thrillerów, poważnie ucierpiała
podczas wypadku samochodowego w związku z czym nie może dokończyć trzech ostatnich książek swojej
bestsellerowej serii. Jej mąż Jeremy proponuje to zadanie właśnie Lowen, która
pomimo obaw przyjmuje wyzwanie. Żeby skończyć serię musi poznać pomysł na
fabułę Verity, więc przeprowadza się do
jej domu, gdzie będzie opracowywać jej notatki. Nagle znajdzie jednak coś, co
nie powinno trafić w jej ręce… i zmieni wszystko.
Zagrało tu wszystko, dosłownie. Akcja od pierwszych stron
cały czas idzie do przodu i nie zwalnia, z każdą kolejną stroną chcemy iść
dalej w ten mrok, który Autorka nam serwuje. A mroku tu nie brakuje, bądźcie
pewni… Fabuła przyprawia o dreszcze. Bohaterowie są realistyczni,
nieprzerysowani, a jeden z nich wywołuje ciarki na plecach – naprawdę kilka
scen przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Hoover potrafi przedstawić daną sytuację
w taki sposób, że ja ją sobie wizualizowałam i miałam wrażenie, że wniknęłam do
książki. Rzadko mi się to zdarza, a tutaj zadziałało bardzo intensywnie.
Zakończenia nie spodziewałam się kompletnie, a jednocześnie jest jasne i
klarowne, wszystko zostało przez Autorkę na koniec uporządkowane i wyjaśnione.
Czy mogę się do czegoś przyczepić? Tak, do tego, że było to jedyne 310 stron. Dla
mnie mogłoby być 1000.
Szczerze mówiąc ani trochę nie bałam się, że Hoover w pierwszym
thrillerze nie przypadnie mi do gustu. Każda jej pozycja, którą czytałam jest
na tyle dobra, że pamiętam fabułę do dziś, a „It ends with us” dosłownie złamało
mi serce. Dlatego bez wahania dałam Autorce szansę. I jestem sobie za to
wdzięczna… „Coraz większy mrok” zaskoczyło mnie tak jak tylko mogło. Po
pierwsze tym, że wiedziałam, iż będzie to dobre, ale w życiu nie spodziewałam
się, że tak bardzo! Po drugie- fabuła mnie wciągnęła jak dawno nic innego i w
dodatku totalnie zaskoczyła. Zmiotła mnie ta historia, po prostu. To było
bardzo dobre! W zasadzie to ogromne
niedopowiedzenie – dla mnie ta pozycja była fenomenalna. Genialna. Po
prostu. Musicie to przeczytać. MUSICIE, bo stracicie okazję na niezapomnianą
historię, która już teraz znajduje się na moim podium tegorocznych tytułów. Polecam
ogromnie!
Tytuł: „Coraz
większy mrok”
Autor: Colleen
Hoover
Stron: 310
Wydawnictwo:
Otwarte
Premiera:
19.06.2019
Moja ocena: 5/5
Komentarze
Prześlij komentarz