#11 "Randka" Louise Jensen



Louise Jensen znana jest Czytelnikom  z  tytułów takich jak „Siostra”, „Prezent” i „Surogatka”.  Co człowiek to opinia, jednym więc się podobało bardzo, innym mniej.  Jeżeli chodzi o mnie, nie miałam jeszcze do czynienia z literaturę Jensen, jakoś zawsze były inne książki, które bardziej mi pasowały i tych pozycji po prostu nie kupiłam. Jednak gdy tylko przeczytałam blurb „Randki” – musiałam ją przeczytać!


Przekonana przez przyjaciół, że powinna pogodzić się z rozpadem małżeństwa i niedawną separacją, Ali umawia się przez portal randkowy na spotkanie z nowym mężczyzną. Sobotni wieczór zaczyna się niewinnie, jednak gdy Alison budzi się w niedzielę rano, odkrywa, że cały jej świat wywrócił się do góry nogami. Jest sama w swoim mieszkaniu i nie pamięta, co się jej przytrafiło. Z rany na jej głowie sączy się krew, a gdy spogląda w lustro nie rozpoznaje swojej twarzy. Co więcej, Ali nie rozpoznaje też nikogo z przyjaciół i rodziny. I nie potrafi zidentyfikować osoby, która najwyraźniej zamierza zniszczyć jej życie…




Powiem tak – jeżeli szukacie dobrego thrillera na jesienne wieczory, łapcie za portfel i biegnijcie do księgarni. Jutro dzień wolny – daję głowę, że jak tylko zaczniecie czytać, nie dacie rady się oderwać i wieczór spędzicie z tą pozycją. Ta książka pochłania całkowicie!

Nie chcę przytaczać treści, sporo już wynika z blurba, również to, że książka porusza problem prozopagnozji . Prozopagnozja to niezdolność odróżniania i rozpoznawania twarzy, często także ich wyrazu emocjonalnego. Wyobraźcie to sobie – patrzycie w lustro, a tam obca osoba. Nagle ktoś wchodzi do domu – jakiś obcy facet, o co mu chodzi? W dodatku świr, ubrany dokładnie tak jak narzeczony. Co byście pomyśleli? Ja bym uciekła , gdzie pieprz rośnie…  Tylko wtedy musiałabym uciec również przed samą sobą, a to byłoby trudne.  Najgorsze jest to, że twarze za każdym razem wyglądają inaczej, trzeba więc zwracać uwagę na to, jak kto jest ubrany, gesty, głos. Gorzej, jeżeli ktoś chce nam zaszkodzić, tak jak Alison z „Randki”. Wtedy nie ma jak rozróżnić zagrożenia, skoro nie ma się punktu odniesienia i nie wie, na co zwracać uwagę.



Idealnym posunięciem według mnie było wykorzystanie w książce tematu prozopagnozji. Był to swego rodzaju powiew świeżości, coś nowego, czego jeszcze nie czytałam. Fabuła wciągnęła mnie od pierwszych stron, jest to według mnie wzorcowy thriller psychologiczny. Wiecie, co jest najlepsze? Emocje. Odczuwałam je chyba równie mocno jak Alison, uwierzcie mi… Każda dziwna rzecz, która jej się przytrafiała, wywoływała u mnie dziwny niepokój i chwilami zerkałam w okno, czy ktoś tam na mnie nie czyha. Żebyście mnie dobrze zrozumieli – mieszkam na drugim piętrze. :D  A i tak to robiłam!  Za samo to Autorce należą się brawa. Dodatkowo historia i jej rozwiązanie – również na plus. Są na Bookstagramie profile, które chwaliły książkę, jednak domyśliły się, kto był swego rodzaju stalkerem i oprawcą Alison. Mimo, że podejrzewałam, to moje typy kilkakrotnie się zmieniły i finalnie byłam zaskoczona, bo tego tropu nie obrałam.



Książkę oceniam 5/5 . Dała mi wszystko, czego od niej oczekiwałam i obiecuję, że jak tylko ją kupicie, będziecie z tej decyzji zadowoleni. Nie pożałujecie. J

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Burda Media.




Komentarze

Popularne posty