#36 "Zupełnie normalna rodzina"M.T.Edvardsson PRZEDPREMIEROWO!


Okładka „Zupełnie normalnej rodziny” przewijała się w mediach społecznościowych już jakiś czas temu, śmiało można powiedzieć, że o tej pozycji jest głośno. Wydawnictwo Znak Literanova zadbało o to, by jak najwięcej ludzi dowiedziało się o historii tej zupełnie normalnej rodziny…



„Idealna rodzina jest największym kłamstwem.
Przed salą rozpraw siedzi mężczyzna. Czeka na przesłuchanie. Teraz zeznaje jego żona. Na ławie oskarżonych – ich dziewiętnastoletnia córka. Adam i Ulrika boją się o swoje dziecko. I ciągle nie wiedzą, co powiedzieć przed sądem.
Są zupełnie zwyczajną rodziną. Adam jest pastorem, jego żona prawniczką. Mieszkają w niewielkim Lund i wspólnie wychowują dziewiętnastoletnią Stellę. Piątkowe wieczory spędzają z pizzą przed telewizorem, soboty w centrum handlowym.
Pewnego dnia ten świat obraca się w pył – Stella zostaje aresztowana. Jest oskarżona o zamordowanie młodego mężczyzny.
Co widział ojciec, czego nie mówi matka, co ukrywa córka?”

Książka ma to do siebie, że przyciąga. Piękna okładka, szum medialny i ciekawy blurb. Przepis na sukces? Prawdopodobnie…
Nie chcę Wam spoilerować, żeby nie odbierać frajdy z czytania, więc ograniczę się do niezbędnego minimum, jeżeli chodzi o treść. Więc! Książka jest podzielona na trzy części, które odpowiadają członkom rodziny – mamie, tacie oraz córce. Pierwsza część przedstawiona jest z perspektywy ojca i przyznam szczerze, że z nią miałam najmniej wspólnego – trochę za dużo wewnętrznych dialogów Adama, ojca, którego córka oskarżona została o zabójstwo. 
Smaczku dodaje jednak fakt, że jest on pastorem, więc jego rozdział zawiera również odniesienia do Biblii, głębsze przemyślenia na dany temat i olbrzymią troskę o Stellę. Tak olbrzymią, że chwilami miałam aż ciarki… Niestety ten rozdział był trochę według mnie przegadany.

W drugiej części poznajemy Stellę, siedzącą aktualnie w areszcie, i jej punkt widzenia. Tu zdecydowanie dzieje się więcej- jest ciekawiej, bo dowiadujemy się „z pierwszej ręki”, co wydarzyło się w noc zabójstwa Chrisa i sami możemy kombinować co i jak mogło się wydarzyć. Stella przedstawia tu również swój punkt widzenia na rodzinne problemy, i jak się okazuje przepaść między wizją jej a rodziców jest ogromna. Oprócz wspomnień Stelli z ostatnich dni i tygodni poznajemy realia życia więziennego, w które dziewczyna została nagle wrzucona i zmuszona sobie radzić.
Od drugiego rozdziału jest już tylko dobrze. Wtedy czas na kolejną część, która należy do… Matki. 

Ulrika zawodowo jest prawnikiem, więc epizod jej poświęcony jest po prostu świetny. Zna się na rzeczy, robi wszystko, by wyciągnąć córkę z bagna, w którym tkwi. Jest przebiegła i ma swoje tajemnice. I ma plan, jak się okazuje.

Bardzo, naprawdę bardzo podobała mi się zwłaszcza jedna rzecz- w książce poznajemy proste, codzienne problemy każdej rodziny z trzech perspektyw. Każda jest zupełnie inna i każda ma w sobie trochę racji. Mało tego- każdy bohater w jakiś sposób dał nam się poznać w rozdziale mu poświęconym, w pozostałych z kolei Autor trochę to skontrastował z tym, co widzą inni. Bardzo ciekawy zabieg! Tym bardziej, że każdy z trzech głównych bohaterów jest zupełnie inny i ma zupełnie inne podejście do życia. Warstwa psychologiczna w książce zdecydowanie na plus. Z akcją już trochę słabiej, chwilami za dużo przemyśleń, zwłaszcza pastora. Więc nie nastawiajcie się na wartką akcję, bo takiej tu nie znajdziecie, jednak jest to bez znaczenia, gdyż sama historia nadrabia brak szybkiego tempa. Przyznaję, że już w połowie książki miałam swój typ na zakończenie - okazał się on słuszny i mało mnie zaskoczył, jednak nie przeszkadzało mi to w dalszej lekturze.  

Polecam!  Premiera już 17.04.2019 !

Moja ocena: 4/5
Tytuł: „Zupełnie normalna rodzina”
Autor: M.T.Edvardsson
Stron: 489
Wydawnictwo : Znak Literanova
Premiera: 17.04.2019

Za możliwość przeczytania przed premierą dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova:



Komentarze

Popularne posty