#39 "PERFEKCYJNE KŁAMSTWO" Minka Kent


Kolejny raz powtórzę, że uwielbiam książki w stylu domestic noir. Gierki  między kobietami a mężczyznami, które prowadzą najczęściej do głęboko skrywanych tajemnic, często brudnych i szokujących… lubię o tym czytać, bo często są to historie, które mogłyby wydarzyć się naprawdę, blisko nas- lub nawet NAM. Bardzo się więc ucieszyłam na premierę „Perfekcyjnego kłamstwa”.




„ Meredith Price wiedzie niemal idealne życie. Jej mąż – Andrew – to niezwykle przystojny i spełniony makler giełdowy. Oboje żyją w słynącym z bezpieczeństwa kurorcie wypoczynkowym. Po trzech latach małżeństwa życie Meredith jest doskonale przewidywalne. Aż do dnia, w którym znika.
Jej samochód, z kluczykami w stacyjce, torebką i telefonem na siedzeniu, znaleziono na pustym parkingu przy galerii handlowej. Brak śladów walki sugeruje, jakby rozpłynęła się w powietrzu.
Meredith była powszechnie lubiana i nie miała żadnych powodów, by opuszczać najbliższych. Kiedy przybywa jej zdesperowana siostra – Greer – na powierzchnię wypływają głęboko ukryte sekrety. Bardzo, bardzo mroczne sekrety.
Co, jeśli okaże się, że nikt tak naprawdę jej nie znał?”

Od początku książkę czytało mi się, przyznam szczerze i z wielkim bólem serca- ciężko… Pamiętam, że na Instastories napisałam nawet, że bardzo słabo mi idzie.
Zapytaliście dlaczego –książka jest słaba, czy po prostu nie miałam dnia? Sama nie wiem do dziś, ale pierwsze 50 stron nie mogłam się wkręcić i miałam wrażenie, że wszystko to już gdzieś czytałam. „Perfekcyjne kłamstwo” to kolejna opowieść o kłamstwach między partnerami, członkami rodziny i ogólnej obłudzie. W końcu jednak się wkręciłam i było już tylko lepiej. Co prawda nie ukrywam, że trafiłam i udało mi się prawidłowo wytypować czarny charakter (choć przez moment typy miałam dwa), ale inni bohaterowie również nie są krystaliczni. Meredith, która zaginęła, była kobietą, której z jednej strony było mi żal – w każdej relacji bez względu na to, czy to związek partnerski czy rodzina pojawiają się mniejsze lub większe kłamstwa, ale grunt to rozmawiać. I rozwiązywać problemy. Nasza Mer postanowiła jednak sama wziąć sprawy w swoje ręce i narobiła sobie trochę kłamstewek, o których praktycznie nikt nie wiedział… Ale nawet polubiłam tę postać. Łatwo osądzać z boku co zrobiłoby się w danej sytuacji, w tej również, ale podejrzewam, że w prawdziwym życiu tylko garstka ludzi zdecydowałaby się na radykalne zmiany. I wtedy bylibyśmy tacy jak Meredith. Irytowała mnie za to jej siostra, Greer! Wyobrażałam ją sobie jako zakompleksioną, wiecznie obrażoną, zbyt twardo stąpającą po ziemi. I to imię… Nie przypasowała mi za grosz.
Dodatkowy plus za stalkera, te sceny były bardzo dobre, choć w zasadzie nie różniły się niczym od scen z innych książek. Ot, ciekawy zabieg w tej powieści. I kolejny plus za napisanie książki na przemian z perspektywy Greer, która poszukuje zaginionej siostry oraz Meredith, z tymże kilka miesięcy w tył. Przez to czytało się dość szybko.

Podsumowując – historia nie jest czymś nowym, nie ma tu efektu WOW, na to się nie nastawiajcie. Jest to jednak całkiem przyjemna, szybko się czytająca powieść o tym, do czego mogą doprowadzić kłamstwa między najbliższymi sobie ludźmi. Jakie konsekwencje może mieć zaniedbanie, przyzwyczajenie i zbytnia pewność siebie. Człowiek nie powinien popadać w stagnację, tylko cały czas przeć na przód przy boku ukochanej osoby i to pokazuje nam „Perfekcyjne kłamstwo”. By nie brać przykładu z Meredith i nie szukać tego, czego brakuje we własnym domu gdzie indziej, bo prędzej czy później wynikną z tego kłopoty… duże kłopoty.

Tytuł: „Perfekcyjne kłamstwo”
Wydawnictwo: Filia Mroczna Strona
Premiera: 24.04.2019
Stron: 342
Moja ocena: 3+/5

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Filia Mroczna Strona:








Komentarze

Popularne posty