#45 "33 razy, mój kochany" Nicolas Barreau PRZEDPREMIEROWO!
Czasem zdarza mi się
trafić na książkę obyczajową czy romans, która jest tak świetna, że pomimo iż
nie jest moim gatunkiem – chciałabym przeczytać coś równie dobrego jeszcze raz.
Zawsze będę powtarzać, że dla mnie taką książką jest chociażby „It ends with us”
Colleen Hoover. Gdy Wydawnictwo Otwarte umieściło na swoim profilu zapowiedź
książki Nicolasa Barreau od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać i że
kolejka ustawionych przeze mnie pozycji do czytania przestanie na moment
obowiązywać. Tak się też stało. Zapraszam do przeczytania opinii.
„Kiedy z czegoś
dramatycznego rodzi się coś pięknego, może chodzić tylko o miłość.
Hélène miała
trzydzieści trzy lata, gdy zmarła. Julien, jej mąż, przyrzekł, że po jej
śmierci napisze do niej trzydzieści trzy listy – po jednym za każdy rok jej
życia. Dotrzymał słowa.
Pisał żonie o ich synu
Arturze, o tym, jak sobie bez niej radzi, o swojej rozpaczy i niegasnącej
miłości. Każdy list chował w skrytce na cmentarzu Montmartre. Po pewnym czasie
odczuł, że ten rytuał daje mu pocieszenie.Pewnego dnia listy zniknęły, a na ich miejscu Julien znalazł małe kamienne serce...
Czy jego zranioną duszę zdoła ktoś wyleczyć?”
Na wstępie zaznaczam- gdyby w międzyczasie dotarło tu kilku
nowych Czytelników J
- że romanse i obyczajówki to nie są książki mojego pierwszego wyboru. Jako
pierwsze zawsze wybieram thrillery i kryminały, bo rzadko zdarzają się podobne
do siebie historie i często daję się zaskoczyć. W romansach często są te same
składowe – nieszczęście, zranione uczucia, często trzecia osoba, a troje to już
tłok. No i… i słodkie słowa, których ja osobiście nie trawię w zbyt wielu
ilościach. Chyba nie należę do romantyków, bo uważam, że bez takich słodkości
również da się wyrazić miłość.
„Gdyby to wszystko nie
było takie smutne, to naprawdę byłoby zabawne”
Nastawiłam się na morze łez i gotowa byłam je wylać,
naprawdę. Miałam olbrzymią ochotę na lekturę, która tak mnie wzruszy jak „It
ends with us”. Niestety, chyba miałam zbyt wysokie oczekiwania, ale może po
kolei.
Historia Juliena, który młodo stracił żonę i został sam z
synem, miała olbrzymi potencjał. Chyba każdy zna osobę, która młodo straciła
bliską osobę i ciężko było jej się pozbierać po takich wydarzeniach. Ludzkim
odruchem byłoby kibicować takiej osobie i życzyć, by znalazła szczęście u boku
kogoś innego. Osobiście uważam, że każdemu jest pisana więcej niż jedna osoba,
więc szansa na szczęście jest zawsze, tylko problem Juliena polega na tym, że
nie dopuszcza do siebie myśli o innych kobietach, tak bardzo kochał Helene. W
każdym razie- motyw z listami – świetny. Sam Julien na początku wzbudzał moje współczucie,
ale był pisarzem, artystyczną duszą i tu chyba nie do końca mi przypasował –
pod koniec wzbudzał już bardziej politowanie. Nadmierne używanie „ach, Helene”,
„och, Helene”, „ech, Helene” w listach trochę mi ciążyło. Poza tym inne
sformułowania również były dla mnie przesłodzone, ale zdaję sobie sprawę, że
niektórzy po prostu tak się do siebie zwracają. Dla mnie to niestety było za
dużo. Poza tym strasznie przewidywalna powieść, od początku wiedziałam, jak się
skończy.
„Gdy szczęście zamyka jedne drzwi, otwiera inne. Ale często
patrzymy tak długo na zamknięte drzwi, że nie widzimy tych drugich, które się
dla nas otwarły”.
Pomimo wygórowanych oczekiwań niestety, z wielkim bólem
muszę napisać, że nie była to książka dla mnie. Ale! Jestem przekonana, że są
osoby, które będą zachwycone. J
To wszystko zależy chyba od tego, jakim jesteśmy typem osobowości i jakiej
lektury w danej chwili potrzebujemy. Olbrzymi plus daję tej powieści za kilka
świetnych cytatów – nie wszystkie zapisałam, ale kilka dla Was przygotowałam.
Dajcie tej powieści szansę, bo może akurat dla Was będzie to taka pozycja, jak
dla mnie „It ends with us”, kto wie? J
„Zmarli powinni mieć zawsze swoje miejsce w naszych
wspomnieniach. Możemy ich tam odwiedzać, ale równie ważne jest to, że
zostawiamy ich tam i zamykamy za sobą drzwi, odchodząc.”
Tytuł: 33 razy, mój kochany
Autor: Nicolas Barreau
Wydawnictwo: Otwarte
Premiera: 17.07.2019
Stron: 312
Moja ocena: 3/5
Za egzemplarz przedpremierowy dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Komentarze
Prześlij komentarz