#49 "Zjazd absolwentów" Guillaume Musso
To był mój pierwszy
raz z Musso! Oczekiwania miałam spore, liczyłam na kawał świetnej historii
zapoczątkowanej w licealnych ławkach, która po latach eksploduje na tytułowym
„Zjeździe absolwentów”. Czy Musso udało się wciągnąć mnie z powrotem do
licealnej ławki? O tak… Zapraszam, bo
naprawdę dobry tytuł nam się trafił!
Riwiera
Francuska – zima 1992 roku.
W mroźną noc, gdy
kampus liceum zostaje sparaliżowany przez burzę śnieżną, dziewiętnastoletnia
Vinca Rockwell, jedna z najzdolniejszych uczennic w szkole, ucieka z
nauczycielem filozofii, z którym ma potajemny romans. Dla nastoletniej
dziewczyny miłość oznacza wszystko albo nic. Nikt już nigdy jej nie zobaczy.
Riwiera Francuska –
wiosna 2017 roku.
Kiedyś nierozłączni
Thomas i Maxime – najlepsi przyjaciele Vinki – nie kontaktowali się ze sobą od
czasów szkolnych. Spotykają się dopiero na zjeździe absolwentów. Zaraz po nim
szkoła ma zostać rozebrana. Thomas i Maxine wiedzą, że w budynku ukryte są
zwłoki. I że wkrótce nic już nie stanie na przeszkodzie, by prawda wyszła na
jaw.
Guillaume Musso to autor światowej klasy, którego na pewno nikomu
nie trzeba przedstawiać. Ma na koncie kilka świetnych tytułów, w tym również
bestsellerów, które czytelnicy pokochali. Niestety nie znałam wcześniej
twórczości autora, a w zasadzie – znałam, bo tytuły nie były mi obce, ale „Zjazd
absolwentów” jest pierwszą przeczytaną przeze mnie książką . I na pewno nie
ostatnią!
Musso zbudował bardzo ciekawą aurę powieści! Z jednej strony
liceum obchodziło 50-lecie istnienia, więc absolwenci mieli okazję spotkać się
i powspominać stare, dobre czasy. Licealne przyjaźnie, miłości, nierozwiązane
sprawy… które nie zawsze kończą się wraz z zakończeniem liceum. Nie każdy wspomina
przecież przeszłość dobrze. Koncepcja
autora, żeby osadzić akcję na przestrzeni 25 lat była według mnie bardzo udana,
jak sam pomysł na fabułę. Od początku wiemy, że stało się coś złego i ktoś
zginął. W tej chwili moja wypowiedź nie jest spoilerem, gdyż możemy się tego
dowiedzieć z blurba książki czy z opisu na stronie wydawcy. Wiemy więc, że
dwóch bohaterów, Thomas i Maxime, są zamieszani w prawdopodobne morderstwo, nie
znamy niestety szczegółów. Fabuła początkowo potrafiła mnie zaskoczyć, gdyż
kilkakrotnie obstawiałam inne zakończenie, mimo to za każdym razem następował
jakiś dobry twist. Jak dla mnie zakończenie było bardzo dobrze przemyślane i
naprawdę ciekawe.
Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, a może ujmę to
inaczej – czułam, jak zakończy się sprawa zaginionej Vinki, ale nie miałam
pomysłu jak miałoby się wszystko potoczyć, by doszło do takiego finału. Na
końcu jednak wszystko okazuje się tak proste, że aż ciężko uwierzyć!
Książka jest pisana przede wszystkim z perspektywy Thomasa,
ale nie tylko. Mamy też rozdziały poświęcone innym bohaterom, które dzielą się
tak jak rozdziały z Thomasem – na rok 1992 i 2017. Na wydarzenia, w których
brali udział uczniowie, niedoświadczeni
chłopcy zakochani po uszy w pięknych koleżankach, nie mający pojęcia o
tym, jak lekkomyślność może wpłynąć na ich dalsze życie. Życie w stresie,
poczuciu winy i strachu. W 2017 roku poznajemy już ludzi dojrzałych, poważnych
i ustatkowanych, na których odcisnęło się piętno wydarzeń sprzed 25 lat. Każdy
z bohaterów był ciekawy, lecz ja nie bardzo rozumiałam fenomenu Vinki, ale mogę
sobie wyobrazić, że to taka kobieta, dla której panowie zapominają o wszystkich
i wszystkim i po prostu podążają za jej seksualnością. Cóż, bywa i tak.
Najbardziej w całej historii zaciekawiły mnie losy Annabelle. Trochę mogą
wydawać się nierealne, ale… jestem zdania, że chcieć to móc, więc jestem
skłonna nie podważać fragmentów jej poświęconych.
Muszę Wam przytoczyć jeden fragment, który utkwił mi w
pamięci i okazuje się bardzo prawdziwy- młodzi ludzie są na swój sposób ślepi i
nie zauważają tego, co w dorosłym życiu
wydaje im się tak bardzo oczywiste…
Myślę, że każdy w jakiś sposób może odnieść to do siebie, również
bohaterowie powieści Musso.
„Zapisuje na gipsie
fragment dialogu z filmu, który widzieliśmy oboje dwa tygodnie wcześniej. To
odpowiedź Johanny na krótkie „Muszę to sprawdzić!” Jacques’a Mayola – wszyscy rozumieją,
że nurek nie zamierza wrócić. „Co sprawdzić, Jacques? Tam nie ma nic do
sprawdzania, tam jest ciemno, zimno i pusto. A tutaj jestem ja, ja żyję!”.
Mimo, że mam czterdziestkę, słowa te za każdym razem rozdzierają mi serce, dziś
jeszcze bardziej niż wtedy”.
Bardzo polecam! Książka wciąga, czyta się ją lekko i
przyjemnie, nie męczy, tylko daje przyjemność. Jest to lekki thriller
kryminalny, w sam raz na początek przygody z tym gatunkiem i w sam raz dla
stałych czytelników, którzy chętnie odetchną od bardziej angażujących lektur.
Polecam!
Tytuł: „Zjazd
absolwentów”
Autor: Guillaume
Musso
Wydawnictwo: Albatros
Stron: 313
Premiera:
31.07.2019
Moja ocena: 4/5
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Albatros:
Komentarze
Prześlij komentarz