#50 "Farma" Joanne Ramos
Przedstawiam Wam
ważną społecznie książkę o wyborach, jakie niektóre kobiety są zmuszone
podejmować w trosce o dobro swoje i swoich bliskich – dosłownie i w przenośni. Joanne
Ramos debiutuje w odważnej i nietuzinkowej powieści, którą powinno przeczytać
jak najwięcej osób.
Luksusowy ośrodek
położony wśród lasów oferuje wszelkie udogodnienia: organiczne posiłki,
osobistych trenerów, codzienne masaże – wszystko bez ograniczeń. A w dodatku za
dziewięciomiesięczny pobyt tam zostaniesz hojnie wynagrodzona. Haczyk? Przez
ten czas nie wolno ci stamtąd odejść, będziesz nieustannie obserwowana i odcięta
od dotychczasowego życia. Twój jedyny cel to wyprodukowanie idealnego dziecka. Witaj
na Farmie! Jane desperacko walczy o lepsze życie. Jest zachwycona, gdy
przechodzi wyśrubowaną selekcję na surogatkę. Jednak kiedy zauważa, że jest
traktowana jak przedmiot, kiedy jej psychika nie wytrzymuje ciągłej kontroli, a
szukanie wsparcia nie daje efektów, zadaje sobie pytanie o granice koszmaru,
który wybrała.
Kobiety, które decydują się urodzić dziecko obcym ludziom to
temat dość znany, ale w Polsce raczej
niespotykany, a jeśli już- podejrzewam, że w większych miastach, a i w nich na pewno nikt się tym nie chwali. Tematyka książki nie jest łatwa, zdecydowanie. Sam temat surogatek jest dość kontrowersyjny, tu z kolei mamy problem przedstawiony w jeszcze innym, bardziej dosadnym i wstrząsającym świetle – kobiety jako swego rodzaju maszyny do produkowania dzieci. Żywicielki, jak nazywa się surogatki tytułowej Farmy, to kobiety przeróżnych narodowości, o różnej sytuacji materialnej i różnym wykształceniu, które podjęły decyzje o urodzeniu klientom dziecka. Oczywiście mają za to zostać hojnie wynagrodzone zarówno miesięcznymi wypłatami środków, jak i premią po szczęśliwym rozwiązaniu. Ich zadaniem jest dbać o siebie podczas ciąży, odpoczywać, ale jednocześnie być aktywną fizycznie, zdrowo się odżywiać i urodzić idealne, perfekcyjne dziecko.
Do
dyspozycji mają masaże, siłownię, dostaną za to mnóstwo pieniędzy – klienci Farmy
to sami bogacze! Ale nie wszystko jest tak piękne jak się wydaje… kobiety na
dziewięć miesięcy są odcięte od świata zewnętrznego, od telefonu, komputera,
rodziny. Od własnej tożsamości. Na farmie nie są już Jane i Reagan, tam przeważnie
są cyferkami – 82 i 84. Przedmiotami do rodzenia dzieci i nakręcania interesu. Z opaskami na rękach, które towarzyszą im i
kontrolują je całą dobę. Z kamerami w budynkach, a czasami nawet z podsłuchami.
A jeśli ciąża się nie powiedzie lub
klient zrezygnuje z dziecka? Cóż, premii nie będzie…
Mogłabym się rozwodzić nad tematem surogatek, ale po
pierwsze każdy ma swoje poglądy i stanowisko w tak kontrowersyjnych sprawach, a
po drugie – na szczęście to tylko książka. Nie wiem, czy gdzieś na świecie istnieje
miejsce podobne do Farmy i… właściwie
chyba nie chcę wiedzieć. O tym, że książka jest dość kontrowersyjna już wiecie.
Ale niestety nie mogę powiedzieć, że podobała mi się w stu procentach. Strasznie
mi przykro, że muszę to napisać, ale chwilami się przeokropnie nudziłam… co
jest dość szokujące i zaskakujące biorąc pod uwagę główny wątek! Ale niestety Autorka
za bardzo skupiła się na samej „produkcji dzieci”, że tak to ujmę, i
zapomniała, że dobrze by było poruszyć czytelnika. Trochę po macoszemu został
potraktowany temat sytuacji emocjonalnej Żywicielek, niby były i wcale nie miały tak kolorowo, ale nie
odczułam tego wcale. Autorka tak bardzo skupiła się na technicznych aspektach związanych
z byciem surogatką i na opisie samej Farmy i codziennych czynności, które się
tam odbywały, że zapomniała skupić się na warstwie psychologicznej bohaterek.
Jakieś próby może poczyniła, ale dla mnie niezbyt udane… Przez co niestety nie udało się polubić żadnej
z bohterek. Szkoda, naprawdę szkoda, bo książka miała olbrzymi potencjał.
Koniec końców tak czy inaczej polecam. Warto przeczytać tę
powieść – w naszym rozwijającym się szybko świecie jestem przekonana, że taka
Farma albo gdzieś już istnieje, albo dopiero powstanie. W końcu za pieniądze
można kupić wszystko, co dobitnie pokazuje nam tu Autorka. Minus, całkiem
spory, za brak większych emocji wywołanych w czytelniku, co nie pozwoliło mi
się wkręcić w tę historię.
Tytuł: Farma
Autor: Joanne
Ramos
Wydawnictwo:
Otwarte
Stron: 424
Premiera:
14.08.2019
Moja ocena: 3/5 .
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwarte:
Komentarze
Prześlij komentarz