#173 "Głusza" Mark Edwards
Najlepsza książka, którą przeczytałam do tej pory w tym roku to bez wątpienia „Głusza” Marka Edwardsa. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać Was do sięgnięcia po ten tytuł, zdecydowanie jest tego wart.
Tytuł: „Głusza”Autor: Mark Edwards
Wydawnictwo: Muza
Premiera: 13.04.2022
Gdy Tom Anderson wraz z nastoletnią córką trafia do „Płytkich
Zdrojów”, ośrodek jest świeżo po rewitalizacji. Malowniczo położony w leśnej
głuszy nieopodal jeziora. Okolica przepiękna. Zapowiadają się wspaniałe
wakacje. Jak się niebawem okaże, ten relaks w „środku nicości” obfitować będzie
w mocne wrażenia. Urokliwe „Płytkie Zdroje” skrywają bowiem mroczną tajemnicę
sprzed lat. Okolica tylko z pozoru jest senna, leniwa i spokojna. Wiele się tu
działo, a echa wydarzeń sprzed lat wciąż krążą ponad głowami. Przerażające
odgłosy, które raz po raz dobiegają z różnych stron, przyprawiają o dreszcz. W
dodatku miejscowi nie są przyjaźnie nastawieni do przybyszów. Atmosferę
niepokoju i napięcia wiszącego w powietrzu potęgują niesamowite opowieści. Mówi
się o złych duchach, które czają się w głębi lasu. O rytualnym mordzie na
pobliskiej polanie. O mordercy, którego nie zdołano schwytać i ukrył się w
leśnych ostępach. Po serii dziwnych incydentów ojciec i córka wiedzą już, że to
nie będzie sielski wypoczynek…
Co sądzę?
Książka, którą przeczytać powinien każdy miłośnik thrillerów. Już
w tej chwili mogę Was zapewnić, że dla mnie „Głusza” to jedna z najlepszych
książek tego roku, o ile nie najlepsza. Do tej pory lepszej w każdym razie nie
czytałam. Pochłonęła mnie kompletnie już od pierwszej strony, choć miałam
olbrzymie obiekcje co do tej współpracy – wiecie, ja nie lubię się bać. Mogę
czytać o seryjnych mordercach, może lać się krew, ale jak słyszę „przerażające
odgłosy” czy „złe duchy” , które możemy znaleźć w blurbie, moja podświadomość
krzyczy, bym się za to nie zabierała. Jednak się zabrałam.
Żałowałabym, gdybym ominęła tę lekturę i skłamałabym, gdybym powiedziała, że ani trochę się nie bałam, ale znalazłam na to sposób – zaczęłam czytać za dnia, w pewien deszczowy weekend. Klimat sprzyjał, wyobraźnia wyostrzyła się jeszcze bardziej, jednak nawet się nie zorientowałam, że nie przerwałam lektury, mimo wyraźnego niepokoju, który się we mnie pojawił. Historia, która rozgrywała się w Płytkich Zdrojach była zbyt dobra, zbyt angażująca i zbyt przerażająca, by nie dowiedzieć się, jak się skończyła. Czytałam więc dalej i efekt był taki, że dopóki nie skończyłam, nie zrobiłam praktycznie nic. Każda moja myśl wędrowała do książki, wręcz mnie przywoływała. I wiecie co? Ten niepokój był uzależniający i gdybym mogła, chętnie wymazałabym „Głuszę” z pamięci tylko po to, by przeczytać ją na nowo, jeszcze raz jej doświadczyć. Dawno tak bardzo nie poczułam książki, mam wrażenie, że to historia dla mnie idealna. Pochłonęła mnie, zaangażowała i wyciągnęła ze swojej strefy komfortu- miałam chwilami ciarki, ale brnęłam w to dalej i nie potrafiłam przestać.
Jeśli mielibyście przeczytać w ostatnim czasie jedną książkę z
moich poleceń, proszę, niech będzie to „Głusza”. Jeśli jesteście miłośnikami
dobrych thrillerów, na pewno docenicie niezwykłą atmosferę, którą stworzył na
jej kartach Mark Edwards. Duszną, mroczną, osaczającą z każdej strony. Powiem jedno-
nie chcielibyście znaleźć się w Płytkich Zdrojach na miejscu naszych bohaterów.
Możecie być pewni… POLECAM OGROMNIE!
Komentarze
Prześlij komentarz