#20 "Inna kobieta" K.Głogowska, K.Troszczyńska PRZEDPREMIEROWO!
Obyczajówki, które kierowane są głównie do kobiet, pisane
przez kobiety i które opowiadają o kobietach potrafią być męczące. Nigdy jakoś
specjalnie się w takich nie zaczytywałam, wyjątek stanowią jedynie książki
Colleen Hoover, ale u niej nie ma typowych historii, więc nie wrzucam jej do
jednego wora z błahymi łzawymi historiami. Jednak nie wiedzieć czemu,
zaintrygował mnie tytuł, który przewijał się w zapowiedziach, mianowicie „Inna
kobieta” Karoliny Głogowskiej i Katarzyny Troszczyńskiej. Okładka mnie
oczarowała, a treść? PREMIERA 30.01!
Wyobraźcie sobie, że żyjecie w szczęśliwym małżeństwie, z
dwójką uroczych chłopców i mężem , którego zazdrości niejedna. Jesteście dumne
z rodziny, spełnione zawodowo, wam również niczego nie brakuje- tworzycie dream
team. Tylko czas jakoś tak dziwnie ucieka, zmęczeni padacie po pracy i
odrabianiu lekcji z dziećmi. Jesteście siebie pewni, ale w inny sposób – taki
bezpieczny. Ot, po prostu rutyna dnia codziennego nagle się wkrada w życie
rodzinne, nie ma tyle czasu na seks co kiedyś, a jeśli już to naprędce, póki
dzieci śpią. I nagle, pewnego miłego popołudnia, najlepsza przyjaciółka mówi
Wam, że widziała Waszego dobrego, kochanego, wiernego, pracowitego, pomocnego
męża w towarzystwie innej kobiety, w której towarzystwie na pewno nie powinien
się znaleźć…
Wyobraźcie sobie, że budzicie się skoro świt. Musicie
ogarnąć siebie, ogarnąć córkę, zawieźć ją do przedszkola, podjechać do
mechanika, popłacić rachunki, zrobić zakupy, spieszyć się do pracy, gdzie szefowa
jest zołzą, której najchętniej byście dodały do herbaty czegoś na sraczkę. Po
pracy znów biegniecie po dziecko, bawicie się z nią, szukacie atrakcji i
wieczorem padacie na twarz. Dzień się powtarza w nieskończoność, za każdym
razem przybiera taką samą formę. Nie macie komu się wyżalić, z kim porozmawiać,
do kogo się przytulić. Nagle zjawia się on. Przystojny, na dobrym stanowisku
kolega z pracy, który ewidentnie jest Wami równie mocno zainteresowany, jak Wy
nim.
Wyobraźcie sobie, że jesteście Facetem. Facetem, który kocha
swoich synów najbardziej na świecie. Żonę również. Tylko, że ostatnimi czasy
bardziej jest zajęta pracą niż nim, co stwarza pewien mały dystans. Macie
wrażenie, że żona seks traktuje już nie jako Waszą miłosną chwilę uniesienia,
tylko jako gimnastykę, bo na 50 minut z Chodakowską nie ma czasu. Jakby to był
przykry obowiązek… Wtedy w nowej pracy poznajecie bardzo intrygującą kobietę,
która nie pozostaje dłużna na Wasze zainteresowanie. I chwilowo o żonie
zapominacie…
Zdrada. Słowo, które nie może się dobrze kojarzyć. Przez nią
są rozwody, dzieci są porzucane, zdarzają się też pewnie samobójstwa i
depresje. Bo która kobieta nie doznałaby wstrząsu na jej skutek? Każda by się
obwiniała, analizowała, co zrobiła nie tak, dlaczego on jej to zrobił, czym
sobie zasłużyła. Nie ma się co dziwić, życie przewraca się wówczas o 360
stopni.
Od razu Wam powiem,
że książka jest przewidywalna, ale mimo to nadal jest świetna. Napisana
na dwóch płaszczyznach – z punktu widzenia żony, Asi , i kochanki – Ady. Jednak
między kolejnymi rozdziałami wyczuwałam niepisaną trzecią płaszczyznę – męża i
kochanka, Piotra Borysa. Cała historia jest tak skonstruowana, że podświadomie
analizowałam zachowanie każdej osoby z tego nieszczęśliwego trójkąta. Od
początku zastanawiałam się, która kobieta będzie „górą”, a która zostanie
porzucona. Zastanawiałam się, jak potoczą się ich losy, jak żona poradzi sobie
z takim ciosem. Siła „Innej kobiety” tkwi w tym, że wciąga w swoje sidła tak
bardzo, że mamy wrażenie, że dotyczy nas samych lub kogoś nam bliskiego, jest
bardzo realistyczna i napisana tak po ludzku, życiowo. Nie jest
przekoloryzowana w ani dobrą, ani złą stronę. Punkt widzenia zależy od punktu
siedzenia i każdy może wybrać po czyjej jest stronie- bo żadna ze stron nie
jest krystalicznie czysta i ja każdą rozumiałam. O to chodziło też pewnie
Autorkom – żeby na chłodno spojrzeć na motywacje zdradzanych i zdradzających i
zrozumieć ich postępowanie choć trochę. Mimo to oczywiście nie ma dla tego
usprawiedliwienia – to nadal tylko książka, życie samo weryfikuje takie
sytuacje i nie wydaje mi się, by którakolwiek kobieta, która czytała tę powieść
powiedziała po zdradzie męża za kilka lat „Pewnie to moja wina, bo…” i przeszła
spokojne do życia bez męża.
„Inna kobieta” pozwoli nam też spojrzeć na związki jako
takie. Czy zaniedbałyście ostatnio partnerów? Czy jesteście dla nich oparciem,
przyjacielem, kochanką? Niestety, prawda jest też taka, że kobiety w swoim
życiu pełnią wiele funkcji, więc czasem nie mają siły i ochoty spełniać się we
wszystkich na raz. Ale najwyraźniej klucz leży właśnie w tym, by być zawsze
obok partnera i przede wszystkim NIE MILCZEĆ na niewygodne tematy. Bo jak
Autorki pokazały, to może być czasem gwóźdź do trumny udanego związku.
Czy polecam? Zdecydowanie! Powinna przeczytać ją każda
kobieta bez względu na to, czy zawiodła się kiedyś na mężczyźnie, czy nie.
Nigdy nie wiadomo jak dalej potoczą się nasze losy, kolejne lata są
nieprzewidywalne, a jak napisały Autorki:
„Czasami człowiek się
zakochuje i nic nie może na to poradzić…”.
Za przedpremierowy
egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu W.A.B.:
Komentarze
Prześlij komentarz