#107 "Layla" Colleen Hoover PRZEDPREMIEROWO!

Colleen Hoover znana jest czytelnikom przede wszystkim z historii miłosnych, które rozdzierają serce. „Maybe someday” , „It ends with us” czy „November 9” to takie książki, których nie da się zapomnieć. Hoover ostatnio zaskakuje jednak czytelników i sięga po inne gatunki. Tym samym powstał genialny w moim odczuciu „Coraz większy mrok”. 24 lutego będzie miała miejsce premiera najnowszej książki Autorki – „Layli”, która również jest thrillerem. Zapraszam na opinię. 


Tytuł: „Layla”

Autor: Colleen Hoover

Wydawnictwo: Otwarte

Premiera: 24.02.2021 


Layla oczarowała Leedsa swoją szczerością i bezpośredniością. Znany muzyk już od pierwszej chwili czuł, że łączy ich wyjątkowa więź. Po pierwszej wspólnie spędzonej nocy oboje byli pewni, że są bratnimi duszami, że będą razem już do końca życia…

Jednak ktoś ma inne plany i próbuje zabić Laylę. Dziewczyna przez wiele tygodni dochodzi do siebie po brutalnym ataku. Niestety jej psychiczne rany nie goją się równie szybko jak fizyczne. Leeds ma wrażenie, że to zupełnie inna kobieta niż ta, w której się zakochał. Aby ratować ich związek, zabiera ukochaną do pensjonatu, w którym wszystko się zaczęło. Tam Layla zaczyna czuć się jeszcze gorzej, a jej dziwne zachowania coraz bardziej się nasilają. A to tylko niektóre z wielu niewytłumaczalnych zdarzeń w pensjonacie…

Leeds musi podjąć trudną decyzję. Wie, że jeśli dokona złego wyboru, może zaszkodzić nie tylko Layli.


Co sądzę…

Historie napisane przez Hoover mają to do siebie, że zapadają w pamięć. Jednak, jak wiecie, najbardziej lubię czytać thrillery i kryminały, więc moim faworytem (zaraz po „It ends with us”) jest „Coraz większy mrok”. Byłam wręcz podekscytowana, kiedy dowiedziałam się o  nadchodzącej
premierze „Layli”. Hoover często potrafi zaskoczyć czytelnika swoimi pomysłami, ale tego, co wydarzyło się tutaj… nie spodziewałam się w najbardziej szalonych myślach. 

Oczywiście nie zamierzam zdradzać Wam fabuły, ani tego, co w niej najważniejsze, ale jest coś, o czym moim zdaniem czytelnik powinien wiedzieć przed sięgnięciem po tę książkę. Długo zastanawiałam się, czy Wam o tym wspomnieć, czy zostawić w niepewności – przekonały mnie jednak inne osoby, które otwarcie o tym pisały przy okazji publikacji swojej opinii na temat „Layli”. Jak pewnie część z Was wie, nienawidzę motywu zjawisk paranormalnych, po prostu się ich boję i nie czuję się z nimi komfortowo. Jakież było moje zdziwienie, gdy w pewnym momencie książki zaczęło dochodzić do sytuacji niewytłumaczalnych, które… sprawiły, że skończyłam nocne czytanie i wróciłam do lektury kolejnego dnia.

Z perspektywy czasu powiem Wam, że skoro ja dałam radę przebrnąć przez kilka paranormalnych wstawek – no, może nie kilka, ale im dalej czytałam tym było łatwiej – to Wy również dacie, nawet jeśli przez moment będziecie musieli wyjść poza swoją strefę komfortu. A moim zdaniem warto wyjść poza nią, bo „Layla” to coś całkiem nowego i mimo, że nie była idealna – podobała mi się. 

Historia Layli i Leedsa zaczyna się bardzo klasycznie i w stylu Hoover – niespodziewana, bardzo nagła miłość, dla której nie istnieją żadne hamulce i bariery. Przyznam szczerze, że początkowo zastanawiałam się, jak Autorka poprowadzi fabułę w taki sposób, by zaskoczyć czytelników. I nie zawiodłam się, element zaskoczenia był i to spory. Zapewniam, że wydarzy się tam coś, czego się nie spodziewacie, dajcie tylko szansę nowej odsłonie Hoover.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwarte.









Komentarze

Popularne posty