#117 "Terapeutka" B.A.Paris
B.A.Paris to nazwisko, które z pewnością słyszeliście ostatnio wiele razy. Wraca bowiem jak bumerang przy okazji każdej kolejnej premiery, która, niestety, w większości zawsze porównywana jest z genialnym debiutem Autorki. Czy „Terapeutka” pozwoli spojrzeć na Paris inaczej?
Tytuł: „Terapeutka”
Autor: B.A.Paris
Wydawnictwo: Albatros
Premiera: 14.04.2021
„Alice i Leo wprowadzają się do świeżo wyremontowanego
domu na ekskluzywnym zamkniętym osiedlu. Właśnie spełnia się ich marzenie. Ale
pozory mogą mylić. Wkrótce Alice zaczyna poznawać sąsiadów i odkrywa
przerażający sekret domu, w którym zamieszkała. Co więcej, odczuwa coraz
silniejszą więź z Niną, terapeutką, do której wcześniej ten dom należał.
Tragiczne wydarzenia sprzed lat stają się obsesją Alice. Tym bardziej że gdy
tylko z kimkolwiek porusza ten temat, wszyscy nabierają wody w usta. Mieszkańcy
ekskluzywnego osiedla pilnie strzegą swoich sekretów. I nie są tak doskonali,
jak się na pozór wydaje…”
Co sądzę…
Moje relacje z B.A.Paris są różne- albo trafia do mnie w
zupełności, albo kompletnie nie rozumiem konkretnej pozycji. Pierwsze książki
autorki („Za zamkniętymi drzwiami”, „Na skraju załamania”) były dla mnie
świetne. „Pozwól mi wrócić” było bardzo przewidywalne i mimo że czytało się
dobrze – nie było efektu wow. „Dylemat” to kompletnie nie mój klimat – cała
książka krążyła wokół absurdalnego w moim odczuciu niedopowiedzenia i kłamstwa,
które kompletnie nie powinno mieć miejsca. „Dublerka” , którą Paris napisała
razem z dwoma innymi pisarkami również wypadła w mojej ocenie całkiem nieźle.
Co do „Terapeutki” miałam więc spore oczekiwania, ale
podchodziłam do niej z pewną rezerwą. Muszę wspomnieć również, że należę do
osób, które nie odnoszą każdej książki Paris do jej genialnego debiutu – „Za
zamkniętymi drzwiami”. Nie. Tamta pozycja była świetna, ale daję szansę również
innym pozycjom bez myślenia o poprzednich. I cieszę się, że potrafiłam się
odciąć, bo „Terapeutka” to naprawdę kawał dobrej książki!
Zarys fabuły możecie wyczytać z blurba, więc nie będę ponownie go przytaczać. Powiem tylko, że udzielił mi się klimat zamkniętego osiedla, na którym zamieszkała Alice wraz z partnerem i domu, w którym wydarzyło się coś złego. Uwielbiam taki klimat! Dzieją się w nim dziwne rzeczy, a ani my, ani bohaterka nie potrafimy stwierdzić, czy to prawda, czy nasza paranoja. „Terapeutka” przywodziła mi na myśl „Na skraju załamania”, drugą powieść B.A.Paris, która podobała mi się bardzo. Akcja jest niespieszna, jednak idealnie współgra ze strachem głównej bohaterki, który z każdą stroną się nasila. Z każdą stroną również coraz więcej osób będzie przez nas podejrzanych… Wiemy na pewno, że mieszkańcy zamkniętego osiedla ukrywają coś przed nowymi sąsiadami, a główna bohaterka nie spocznie, póki nie dowie się prawdy na ten temat. Poza mieszkańcami jest jeszcze ktoś z zewnątrz – kim okaże się być? Pewne jest tylko, że Alice powinna uważać komu ufa. I to bardzo. Poprzednia lokatorka tego domu najwyraźniej komuś zaufała, a dziś już nie żyje…
Nie mogę doszukać się tu większej ilości niedociągnięć –
małe przewinienia wybaczam i wyrzucam z pamięci. Atmosfera czającego się za
rogiem niebezpieczeństwa mi się udzieliła, bohaterowie byli całkiem dobrze
zarysowani, każdego pamiętam niemalże z imienia, a to rzadkość w moim
przypadku. Rozwiązanie zagadki zaskoczyło mnie – coś tam przewidywałam,
podejrzany przeze mnie typ się sprawdził, jednak motywy i szczegóły- totalnie
nie. Bawiłam się świetnie i polecam „Terapeutkę”!
Ściskam, Pamela
polish.bookstore
Komentarze
Prześlij komentarz