#131 "Miłość na później" Mhairi McFarlane PREMIEROWO!
W tym roku sięgam po komedie romantyczne tak często jak chyba nigdy. Naprawdę! Czuję, że potrzebuję ukojenia i spokoju, które dają mi dobre komedie romantyczne. Zapraszam Was wobec tego na kilka słów o jednej z lepszej komedii tego roku!
Tytuł: „Miłość na później”
Autor: Mhairi
McFarlane
Wydawnictwo: Muza
Premiera: 01.09.2021
Gdy jej partner od
ponad dekady nagle z nią zrywa, Laurie jest wstrząśnięta – nie tylko dlatego,
że pracują w tej samej kancelarii prawniczej, więc musi codziennie go widywać.
Jej dotychczas idealne życie rozsypuje się na kawałki, a myśl o powrocie do randkowania
w epoce Tindera napawa Laurie autentycznym przerażeniem. Kiedy wiadomość o
ciąży nowej partnerki jej byłego lotem błyskawicy rozchodzi się po kancelarii,
dziewczyna stwierdza, że tego już za wiele; nie pozwoli się tak upokarzać. I
wtedy przypadkowe spotkanie w zepsutej windzie ze słynnym na całą kancelarię
playboyem otwiera przed nią nowe możliwości. Jamie Carter nie wierzy w miłość,
ale potrzebuje uczciwej, poważnej dziewczyny, żeby zrobić wrażenie na
szefostwie. Laurie pragnie, by nowy seksowny mężczyzna dostarczył innego tematu
do plotek w kancelarii. Propozycja idealna: rozgrywany w mediach
społecznościowych romans na niby, ze strategicznie zaplanowanymi zdjęciami i
ustaloną konkretną datą zakończenia. Zemsta będzie słodka...
Co sądzę…
Czy kiedykolwiek pomyślałam, że mogłabym zrezygnować z
thrillerów i kryminałów na rzecz innego gatunku? Tak. Stało się to mniej więcej
pięć sekund po tym, gdy przewróciłam ostatnią stronę „Miłości na później”. I
choć oczywiście z mojej mrocznej strony nie zamierzam rezygnować to zapewniam
Was, że przy historii Laurie i Jamiego spędziłam tak przyjemny czas, że jestem
pewna, iż przeczytam ten tytuł ponownie.
Nie jest to typ powieści, w której dzieje się milion rzeczy jednocześnie. To spokojna, stonowana historia, co ani trochę nie przeszkadza jej być genialną w swej prostocie. Śmiało mogę powiedzieć, że zżyłam się z bohaterami, a może nawet ich na swój sposób pokochałam? Mogłabym zaprzyjaźnić się z Laurie, od tej dziewczyny bije tak cudowna aura! Autorka dokładnie wiedziała co robi – książka nie należy do szybkich historii i w tym przypadku to świetnie, mamy bowiem sporo czasu, by dokładnie poznać bohaterów i się z nimi zżyć. Ma to oczywiście również swoje minusy, a w zasadzie jeden… nie oderwiecie się od dalszych losów Laurie i Jamiego. Czytałam PDFa do późnych godzin nocnych, aż mój wzrok odmawiał posłuszeństwa. Autorka ma tak lekkie pióro, że kompletnie nie odczułam tego, że to ponad 500 stron. Pani McFarlane sprawiła, że żyłam tą historią i wcale nie żartuję – czułam ją całą sobą, zaangażowałam się w nią i każdą z emocji współdzieliłam z Laurie. Jej radości, troski i smutki były wręcz namacalne, za co autorce należą się podziękowania. Poza miłosnymi perypetiami znajdziecie tutaj dużo więcej! Wredne koleżanki, zazdrosne współpracownice czy problemy rodzinne również spędzają sen z powiek niektórym bohaterom. Czy wyjdą z nich obronną ręką? I jak Laurie i Jamie poradzą sobie ze swoim związkiem na niby, skoro w jednym miejscu pracy są pod stałą obserwacją pseudożyczliwych kolegów?
Przeczytajcie tę książkę. To lekka, jednocześnie zabawna i
wzruszająca historia o tym, że nic nie dzieje się bez przyczyny i kto wie… być
może czasem jest nam pisany inny plan, niż pierwotnie myśleliśmy? Kocham tę
historię i mam nadzieję, że i Wy pokochacie! P.S. Dla mnie Jamie jest
blondynem, nie brunetem!
Ściskam, Pamela
Polish.bookstore
Komentarze
Prześlij komentarz