#13 „Okruchy dobra” J.Bednarek, J.Kaczanowska


„Okruchy dobra” to kolejna tegoroczna powieść  w klimacie świątecznym. Oczywiście jako świąteczny freak nie mogłam przejść obok niej obojętnie – i tak oto wpadła w moje ręce.

Świąteczny czas kojarzyć powinien się przede wszystkim z radością, rodziną, miłością. Co jeśli zabraknie choć jednego z tych aspektów? O tym opowiadają „Okruchy dobra”. Nie jest to typowa powieść świąteczna, jest dosyć gorzka. Ukazuje bardzo przyziemne, ale w gruncie rzeczy bardzo istotne problemy bohaterów. Bo przecież każdy zna kogoś po rozwodzie. Każdy zna kogoś, kogo zdradził małżonek. Każdy zna staruszkę, która jest trochę zdziwaczała, bo kłótnia z dzieckiem sprawiła, że jest samotna, a duma obu stron nie pozwala na zgodę. Każdy zna młodą kobietę walczącą ze śmiertelną chorobą.  Znacie te przypadki? Ja znam, więc mogłam sobie łatwo zobrazować sytuację bohaterów w świecie rzeczywistym. Nie był to miły widok…



                               


Bohaterami powieści jest kilka – na pierwszy rzut oka – zupełnie obcych sobie osób. Jest Jowita, którą z dnia na dzień zostawił mąż, bez grosza przy duszy, bez prezentu dla córki i bez cienia nadziei na lepsze jutro. Małgorzata w latach młodości była prawdziwą dumną Panią z Krakowa, niestety święta u niej zanoszą się samotnie – konflikt z córką na pewno powstrzyma ją przed wigilijną wizytą u matki. Za to może zjawi się u niej ktoś inny? Szymon czuje, że żona go odrzuca, więc na wyjeździe służbowym dopuszcza się zdrady. Oczywiście będzie ona znacznie rzutowała na jego przyszłe życie… Ania jest po rozwodzie. Nie ma ochoty spędzać wigilii z rodziną, która na pewno będzie mówiła tylko o jej nieszczęściu. Wykupuje wakacje na Dominikanie, niestety urlop zostaje odwołany. Karolina walczy z chorobą, ale jej życie uczuciowe pomaga z nią wygrać. Tylko czy zagrała tu czysto? Roman, czyli wdowiec samotnie wychowujący syna, skrupulatnie kupuje wszystkie drogie prezenty, jakie na liście zapisał mu syn – chce w ten sposób jakoś wynagrodzić mu ból, którego doznał po stracie matki. Jest też Pan Ignacy, i wiele innych, pobocznych wątków, która na końcu łącza się w zgrabną całość.



Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że tyle tu wątków, że idzie się pogubić. Przyznam się szczerze, że sama tak pomyślałam i z pewną rezerwą przystąpiłam do lektury, która okazała się naprawdę fajną książką. Podczas czytania wielokrotnie myślałam o sytuacji bohaterów, które naprawdę chwytają za serce i naszła mnie pewna refleksja – mam wszystko, co potrzebne do normalnego funkcjonowania. Czy doceniamy to, gdzie teraz jesteśmy? Że mamy przy sobie kochających ludzi? Że stać nas na coś tak oczywistego jak chleb? Zastanówmy się, czy to doceniamy. Każdemu z Was życzę tego, by niczego im nie zabrakło, a osobom, które walczą z ciężkimi problemami życzę wytrwałości i nadziei, bo jak pokazują „Okruchy dobra” – w Święta Bożego Narodzenia potrafią dziać się cuda.



Książkę oceniłabym na  4, ale muszę dać mały minus za trochę – jak dla mnie – przydługie opisy, za którymi ja nie przepadam. Oceniam więc na wysokie 3+/5.


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu WAB :




Komentarze

Popularne posty