#30 "Umorzenie" Remigiusz Mróz PRZEDPREMIEROWO!
Chyłka jaka jest – każdy fan serii Mroza wie. Nie owija
w bawełnę, lubi sobie zapalić i golnąć
jednego. W bardzo jasny sposób wyraża swoje poglądy i za to między innymi tak
ją kochamy. A jaka jest Chyłka, która musi zmierzyć się z przeciwnościami, na
które nie ma kompletnie żadnego wpływu? I nie pomogą jej w tym ani znajomości
paragrafów, ani koledzy po fachu….
„Idealna rodzina.
Szczęśliwe małżeństwo, kochająca żona i oddany mąż, dla którego dwójka dzieci
jest całym światem. Wydawało się, że nic nie zakłóci idylli, którą cieszyli się
Skalscy. Do czasu. Pewnej nocy sąsiedzi słyszą krzyki dochodzące z domu, a kiedy
policjanci zjawiają się na miejscu, odnajdują bestialsko zamordowaną matkę i
jej dzieci. Jedyny trop wiedzie do głowy rodziny, mimo że mężczyzna nigdy nie
podniósł ręki na bliskich.
Dlaczego zabił? Co
takiego sprawiło, że z idealnego męża zmienił się w potwora?
Joanna Chyłka ma
świadomość, że ze względu na stan zdrowia każda sprawa może okazać się tą
ostatnią. Decyduje się bronić oskarżonego, mimo że ten od razu przyznaje się do
popełnienia okrutnej zbrodni. Sprawa wydaje się z góry przegrana, gdyby nie jeden
istotny fakt – sprawca ma żelazne alibi, które przeczy jego winie. Sam jednak
twierdzi, że zostało ono sfabrykowane.”
Dziewiąta część serii jest inna niż pozostałe, bo jak już
dowiadujemy się z blurba – Chyłka jest poważnie chora. Tak poważnie, że boi się
o własne życie z każdym dniem coraz bardziej, dlatego sprawę morderstwa
traktuje jak swoją ostatnią. Joanna w tej części jest całkiem odmieniona. No, nie
całkiem, bo nadal jest ostra jak żyleta i ukrywa swoją chorobę jak tylko może,
broni tej informacji tak, jak swoich klientów. Ale boi się, i jej strach jest
według mnie odczuwalny. Nie wszystkie jej zachowania mi odpowiadają, niektóre
jej decyzje są krzywdzące również dla innych, ale jak ja bym się zachowała
będąc w jej sytuacji? Podejrzewam, że mimo wszystko bardzo podobnie do Chyłki.
Zdecydowanie.
Wróćmy do samej treści. Pierwsza scena zwiastuje coś
niezłego i jeśli mam być szczera, obstawiałam w tej sytuacji inną osobę.
Zaczęło się dobrze. I generalnie cała
książka była napisana poprawnie, Mróz ma to do siebie, że może nie jest to
literatura najwyższych lotów, jednak czyta się przyjemnie i wciąga. Jak zawsze Chyłka
genialnie rozwiązuje problemy związane ze sprawą, ma konkretne dowody i jeżeli
chodzi o prawnicze aspekty ja jako laik nie mam w tej materii nic do zarzucenia
Autorowi! ALE… W tej części poznajemy dalsze losy bohaterki „Hashtagu” Mroza z
zeszłego roku, Tesy. I naprawdę, nie miałabym kompletnie nic przeciwko takiemu
zabiegowi! Uważam za świetny pomysł, by w jednej książce przemycić dwie
historie, ale błagam, niech idzie za tym odrobina rozumu… Bo mam wrażenie, że
troszeczkę nam się tutaj Mróz zagalopował w swojej bujnej wyobraźni. To było
według mnie potwornie naciągane… Nie chcę Wam za dużo zdradzić, ale uważam, że „sterowanie
kimś” w tej książce nabrało zupełnie innego wymiaru…
I niestety, ale nie do
końca mi się to podobało. Chyba wolę jednak, jak ktoś morduje w prosty sposób –
ma to przynajmniej jakieś logiczne uzasadnienie, motywy i ma szansę się
wydarzyć. I tak jak jeszcze w „Hashtagu” historia Tesy mi się podobała, to tutaj
niestety irytowała mnie koszmarnie. Gdyby wyciąć te fragmenty i wymyślić w to miejsce
coś bardziej sensownego, byłaby to
genialna pozycja. No, ale… „Nieodgadniona”
też mi nie przypasowała przez zbyt duże kombinacje. Nie wiem, po co rozwlekać
pewne historie, jestem zdania, że lepiej raz, a porządnie.
Podsumowując – najnowszą pozycję o Chyłce czyta się przyjemnie, gdyby przymknąć oko na kilka
sporych według mnie nieścisłości. Ja już niestety trochę się uodporniłam...
Polecam na gorsze dni, gdzie nie trzeba za dużo myśleć. I oczywiście kolejną
część również chętnie przeczytam, bo Chyłka to Chyłka!
Moja ocena: 3/5.
Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona:
Komentarze
Prześlij komentarz