#31 "Pacjentka" Alex Michaelides
Okładka „Pacjentki” brylowała w social mediach na długo
przed premierą. Kusiła Czytelników dobrą okładką i obietnicą, że sięgając po
nią dostaniemy najlepszy thriller tego roku. Jak było w rzeczywistości? Zapraszam!
Zawsze, gdy w mediach jest o jakiejś pozycji głośno liczę na
dobrą lekturę. Zawsze mam nadzieję, że niebezpodstawnie mówi się o danym
tytule, że jest dobry. Dodatkowo
zachęcają autorzy, których rekomendacje zdobią okładkę – w tym wypadku
A.J.Finn, Lee Child czy C.J.Tudor. W związku z całą tą otoczką „Pacjentka” była
skazana na sukces. Skończyłam ją czytać dzień przed jej premierą, niestety nie
zdążyłam wcześniej napisać recenzji. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie! J
„Ceniona malarka i
fotografka mody Alicia Berenson wiedzie życie, jakiego z pozoru każdy mógłby
jej pozazdrościć. Jednak pewnego wieczoru, gdy jej mąż Gabriel wraca do domu,
Alicia pięć razy strzela mu w głowę. Od tego momentu kobieta przestaje mówić.
Nikt poza nią nie wie, co wydarzyło się tamtej nocy. Ostatecznie trafia do
zamkniętego ośrodka psychiatrycznego Grove. Pewnego dnia w tymże ośrodku
rozpoczyna pracę psychoterapeuta Theo Faber. Zafascynowany postacią Alicii i
jej historią Theo robi wszystko, co w jego mocy, aby dotrzeć do pacjentki i
sprawić, żeby się przed nim otworzyła. Chce także rozwikłać zagadkę śmierci
Gabriela. Poznając pacjentkę, psychoterapeuta nieoczekiwanie odnajduje coraz
więcej podobieństw w ich losach. Dokąd zaprowadzą go ich rozmowy i co się
stanie, jeśli Alicia wreszcie zacznie mówić?”
Generalnie „Pacjentka” ma w sobie składowe, które skazane są
na sukces w moich oczach. Żona zabija męża, okoliczności nikomu nieznane, bo
wszystko wskazuje na to, że byli wówczas tylko w swoim towarzystwie.
Co ją do tego skłoniło? Jakie traumatyczne dla Alicii wydarzenie miało miejsce? Tego nie wiemy ani
my, ani ludzie zamieszkujący Wielką Brytanię, w której sprawa morderstwa była
głośna. Alicia milknie i nie zanosi się, by miało się to zmienić. Bardzo lubię,
gdy w thrillerach główne skrzypce gra jakaś tajemnica między kobietą a
mężczyzną, która w następstwie daje pełną gamę możliwości na napisanie dobrego thrillera.
Tak było i tym razem!
Kolejnym świetnym zabiegiem było osadzenie akcji w
psychiatryku, co uwielbiam i za każdym razem będę to powtarzać. Szpital psychiatryczny albo
więzienie i książka już u mnie plusuje. I kolejny zabieg, który daje thrillerom
czy kryminałom dodatkowego rozpędu – dwutorowa narracja, która w „Pacjentce” wymiotła.
Mam wrażenie, że gdyby nie została poprowadzona w ten sposób to nie byłoby
takiej przyjemności z czytania, a dzięki temu nie szło oderwać się od książki i
zadziałało słynne „jeszcze tylko jeden
rozdział”.
Słynne zakończenie, o którym trąbi ostatnio bookstagram
idealnie zwieńcza historię Alicii Berenson. Nie spodziewałam się takiego obrotu
spraw, byłam zaskoczona i zdecydowanie spełniona po tej lekturze.
Moja ocena: 4+/5.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu W.A.B. :
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń